× STRONA GŁÓWNA TEAM| WYDARZENIA| KALENDARZ| WYNIKI| GALERIA| GPS| STOWARZYSZENIE O NAS
WYDARZENIE
GDY BOLI KOLANO (25.02.2022)

O doświadczeniach z bólem kolana słów kilka. Z kolanami przez 16 lat jeżdżenia na rowerze w zasadzie nie miałem żadnych problemów. Rzadko ulegam urazom mechanicznym oraz staram się mieć zawsze poprawną pozycję na rowerze - choć bez pomocy bike fittingu, bo to wymysł ostatnich kilku lat.

Problem z kolanem miałem tylko jeden - jakieś 12 lat temu w trakcie trwania sezonu ot tak zaczęło boleć. Mniej więcej po tygodniu udałem się prywatnie do specjalisty, który był ordynatorem naszego miejskiego szpitala. Diagnoza była szybka - chondromalacja w obrębie stawu kolanowego. Dla tych którzy nie wiedzą co to jest - w prostych słowach można napisać, że jest to zużycie powierzchni stawu na skutek przeciążeń i urazów mechanicznych. Z czasem bardzo gładkie powierzchnie stykające się i trące o siebie ulegają degeneracji - stają się porowate, 'pluszowaceją'. Staw taki, zależnie od stopnia chondromalacji, potrafi strzelać, a z czasem nawet blokować się. Schorzenie to może dotknąć każdego stawu w obrębie ciała, natomiast u kolarzy dotyczy w zasadzie tylko kolana. Trzeba też zaznaczyć, że powierzchnie trące stawu kolanowego z wiekiem zużywają się tak czy siak, więc łagodne spluszowacenie w średnim wieku jest normalne. Poza tym spotkałem kilka osób spoza kolarskiego świata, które uprawiając sport rekreacyjnie mając dwadzieścia-kilka lat mają już zaawansowaną chondromalację.

Diagnoza brzmiąca jak wyrok. Staw kolanowy jest w większej części słabo ukrwiony, a części trące w zasadzie w ogóle nie są. Oznacza to brak możliwości samoregeneracji. Chondromalację niskiego stopnia leczy się zachowawczo, często podaje się zastrzyki z kwasu hialuronowego - czegoś na kształt 'smaru', który ma zmniejszyć tarcie między powierzchniami stawowymi. W przypadku dalszych dolegliwości najczęściej metodą z wyboru jest artroskopia kolana - tak nazywamy zabieg, podczas którego w obrębie stawu można wykonać wiele rzeczy - za pomocą kamery i różnych narzędzi wprowadzanych do jego wnętrza przez małe nacięcia w skórze. Metod artroskopowych próbujących polepszyć stan powierzchni stawu jest co najmniej kilka, niestety nie dają one trwałej poprawy.

Jednak sytuacja, w jakiej wydawało się dość kompetentny specjalista mnie badający wydał diagnozę, była delikatnie mówiąc - mało profesjonalna. Otóż od wejścia do gabinetu, w ciągu jakichś 4 minut, tylko na podstawie badania podmiotowego (czyt. lekarz zapytał gdzie mnie boli), bez badania przedmiotowego, bez żadnej diagnostyki. Lekarz takich przypadków widział już mnóstwo i to musi być kolejny! W gabinecie jednak byłem prawie pół godziny, ponieważ ów specjalista potrzebował opinii na temat wysokiej klasy roweru, który chciał zakupić… Biadolenie na jakość usługi na NFZ w ostatnich czasach jest dość powszechne, a co można powiedzieć o jakości takiej usługi prywatnie? Diagnoza jednoznacznie mnie uziemiająca, wydana momentalnie z lekkością piórka na wietrze.

Zdjęcie MRI mojego kolana - rzut czołowy

Do wyniku jednak podszedłem sceptycznie. Jedną z kilkunastu książek medycznych leżących u mnie na półce jest 'Medycyna sportowa' Patricka McMahona. Sięgnąłem po nią, tak jak wiele razy robiłem to wcześniej i później. Jest w niej jasno przedstawiona ścieżka postępowania w przypadku chondromalacji. Postanowiłem udać się do innego lekarza. Wybór padł na doktora Adama Palę. Tutaj od wejścia widać było profesjonalizm - 20 minut trwało samo badanie funkcjonalne i fizykalne stawu kolanowego połączone z rozmową. Prawie dokładnie tak jak w książce. Lekarz stwierdził, że do czynienia mamy najprawdopodobniej ze zwykłym zapaleniem w obrębie stawu. Należy przez 3 tygodnie go nie obciążać, a przez następny tydzień lekko wprowadzać go w sport. Jeśli to nie pomoże - wtedy dopiero będzie czas na dodatkowe obrazowanie (nie pamiętam 10 lat temu już jakie, chyba wtedy standardem nie było jeszcze MRI). I... było dokładnie tak jak powiedział, po 3 tygodniach przerwy, tydzień lekkiego jeżdżenia, a potem spokój ze stawem na 12 lat. Gdybym posłuchał jednak lokalnego specjalisty... już dawno byłbym przykuty do kanapy.

Jednak kolano znów dało znać o sobie. 26 grudnia 2021 wychodząc na trening coś zakłuło mnie w kolanie. Zignorowałem to, ale tępy, mało intensywny ból utrzymywał się w kolanie podczas całego treningu. Trzeba dodać, że była wtedy nienajlepsza pogoda - przez całe 3 godziny temperatura była na minusie, a odczuwalna jeszcze niższa. Można powiedzieć, że były to dość ciężkie warunki pracy dla stawu. Ból trochę mnie zmartwił, ale pierwsze co myśli kolarz - 'rozjeździ się'.

Jeździłem tak ze trzy tygodnie, mało intensywnie - po jakieś 100km tygodniowo. Cały czas utrzymywał się taki sam tępy ból. Postanowiłem więc dać kolanu zupełny luz - tak jak 12 lat wcześniej przez następne trzy tygodnie zrezygnowałem z jeżdżenia, obciążając je dopiero po tym czasie. Jest to chyba najprostsza metoda postępowania w przypadku stanu zapalnego czy nawet złamania - leczenie czy zrost nie następują od razu 'po' fakcie, a dopiero po kilku tygodniach. Odstawienie aktywności ma na celu niepogorszenie stanu. Tym razem jednak nic to nie dało.

Został więc lekarz. Przez 12 lat w Polsce wiele się zmieniło w segmencie usług medycznych. O ile wcześniej znajomi polecali mi wizytę u lokalnego specjalisty, o tyle teraz każdy radził mi od razu wizytę w Galenie w Bieruniu - poradni ortopedycznej leczącej wielu sportowców, także tych z najwyższej półki. Spodziewałem się trochę poczekać na termin wizyty - nic bardziej mylnego. Zadzwoniłem w poniedziałek o 14:00 - lekarz mógł mnie przyjąć już o 16:00. Logistycznie nie było to możliwe, więc umówiłem się na środę. Wizyta przebiegła szybko i sprawnie - badanie podmiotowe, przedmiotowe oraz USG (choć to mało czuła metoda w przypadku kolana, ale ponieważ jest tania, łatwa, bezpieczna, a przede wszystkim wliczona w cenę wizyty - dlaczego nie skorzystać). Dostałem skierowanie na rezonans magnetyczny z podejrzeniem chondromalacji (na skierowaniu chyba musi coś być wpisane). Helimed, czyli pracownia diagnostyki obrazowej jest 'za ścianą', więc szybko umówiłem się na najbliższy wolny termin - za trzy dni robocze, oraz od razu na ponowną konsultacje lekarską w Galenie. W poniedziałek więc miałem wykonane obrazowanie, do wyników którego dostęp miał lekarz ortopeda (na opis lekarza radiologa, czyli specjalisty opisującego wyniki rezonansu magnetycznego, trzeba poczekać parę dni, ale lekarz ortopeda też powinien z grubsza ocenić stan kolana na obrazach). Poza stanem zapalnym powyżej i poniżej rzepki badanie MRI w zasadzie nic nie wykazało. Chondromalacji praktycznie nie widać i nie powinna stanowić problemu w tym przypadku.

Zdjęcie MRI mojego kolana - rzut strzałkowy

Lekarz stwierdził natomiast, podobnie jak już przy pierwszej wizycie, że przyczyną bólu i stanu zapalnego może być niestandardowa trakcja rzepki - tzw. boczne przyparcie rzepki. U większości ludzi rzepka w stawie kolanowym jest położona centralnie w bruździe między kłykciami kości udowej i tak samo centralnie porusza się podczas pełnego zakresu ruchu kolana. W przypadku bocznego jej przyparcia rzepka bardziej naciska na jeden z kłykciów, co może powodować stan zapalny, a nawet chondromalacje. Widać to gołym okiem - zwłaszcza w pozycji siedzącej, gdzie ten nacisk jest największy. Taką trakcję rzepki mam odkąd pamiętam, jednak nie myślałem, że z czasem może stanowić jakiś problem.

A dlaczego problem pojawił się teraz? Przyczyny mogą być różne. Dwa tygodnie przed kontuzją brałem udział w biegu terenowym na dość śliskiej miejscami nawierzchni - nie da się ukryć, że biegam sporadycznie, i to jedynie po asfalcie, a w balansowaniu na błotnistych zbiegach mam małe doświadczenie. Aż prosi się o uraz. Tydzień wcześniej podczas treningu na rowerze uszkodzeniu uległ otwór mocujący pedał w korbie - w konsekwencji przez 20km musiałem pedałować jedną nogą. Znów prosi się o uraz. Rzepkę w centralnej pozycji utrzymują głowy mięśnia czworogłowego - boczna i przyśrodkowa. Zbyt mocne napięcie głowy bocznej i zbyt słabe przyśrodkowej powoduje większy nacisk boczny rzepki. Brakiem ruchu - czyli rezygnacją z roweru - i przez to większą ilością czasu spędzaną siedząc - prawdopodobnie pogorszyłem sprawę. Tak czy siak lekarz skierował mnie do fizjoterapeuty, stwierdzając, że operacyjnie takie rzeczy leczy się bardzo rzadko - artroskopowo poprzez przycięcie troczków mięśniowych (tak, żeby określona głowa mięśnia czworogłowego ciągnęła słabiej rzepkę w swoją stronę). Mogę jeszcze napisać odnośnie kosztów wizyty w Galenie i Helimedzie - zostałem policzony za jedną konsultację z lekarzem (230zł), rezonans natomiast to koszt 500zł. Wszystko trwało tydzień. Tak czy siak dobrze zrobić przegląd stanu kolana po ponad 100000km przebiegu na rowerze.

Fizjoterapeuta. W zasadzie można by tutaj zacząć tą historię, bo sądzę, że nawet średni fachowiec z tej branży by sobie poradził z moją – trzeba o razu napisać - dość prostą przypadłością - bez wcześniejszego chodzenia do lekarza. Ja akurat trafiłem na młodą i sympatyczną fizjoterapeutkę, która ma zarówno chondromalację wysokiego stopnia, jak i boczne przyparcie rzepki... więc chyba lepiej się nie dało. Podczas dwóch wizyt popracowała ona nad rozluźnieniem mięśni bocznych uda, z kolei na te przyśrodkowe zaleciła ćwiczenia wzmacniające. Dodatkowo kolano zostało otaśmowane. Ćwiczenia domowe polegały głównie na rolowaniu na rolce piankowej. Jest to forma automasażu - rozluźnia określone partie mięśniowe. Po dwóch tygodniach bólu w kolanie praktycznie już nie czułem.

Każdy przypadek oczywiście jest inny i powinien być osobno diagnozowany przez określonego specjalistę zwłaszcza w przypadku kolana, którego konstrukcja jest skomplikowana. Powyższy tekst jest tylko zbiorem moich przemyśleń i tak należy go traktować.

Paweł Pabich
Zdjęcie na stronie tytułowej: Dariusz Machura Fotografia
Powrót...