× STRONA GŁÓWNA TEAM| WYDARZENIA| KALENDARZ| WYNIKI| GALERIA| GPS| STOWARZYSZENIE O NAS
WYDARZENIE
ZAKOŃCZENIE SEZONU ROWEROWEGO 2021 (24.10.2021)

Ten sezon nie był długi, ale to nie oznacza, że był łatwy. 24 października z lokalnymi rowerzystami i kolarzami postanowiliśmy symbolicznie go zakończyć na tradycyjnej imprezie w Hutkach-Kankach. Był to pierwszy weekend od dłuższego czasu, w którym nie było w kalendarzu żadnego wyścigu MTB czy szosowego. Czas na odpoczynek. Pogoda tego dnia dopisała średnio - temperatura bliska zeru i mgła do godzin popołudniowych to raczej warunki dla twardych kolarzy. I wszyscy którzy tego dnia zjawili się na miejscu - jakieś 25 osób - zasługują na takie miano.

PODSUMOWANIE

143 starty w sezonie, który wyglądał niepewnie jeszcze w maju, to całkiem przyzwoity wynik. Organizatorzy, wiedzeni niepewną przyszłością, starali się nie tworzyć kalendarza, który potem ciężko byłoby zrealizować. Sporo imprez przenieśli - na jak się wtedy wydawało - pewniejszy okres powakacyjny. Stąd tak duży ich natłok we wrześniu i w pierwszej połowie października. W tym okresie praktycznie co weekend startowaliśmy sobota-niedziela, a trzeba było i tak odrzucać wartościowe wyścigi. Niepewna przyszłość spowodowała również, że trudno było zawodnikom ułożyć swój kalendarz startów. Takie czasy. Dalszą konsekwencją tej sytuacji było założenie już na wczesnym poziomie sezonu, że nie będziemy starać się na siłę robić klasyfikacji drużynowych, stad nasze odległe w nich miejsca. Na szczęście i tak nie było źle, przynajmniej indywidualnie - 46 miejsc na podium to również bardzo dobry wynik, po uwzględnieniu liczby startów - porównywalny do lat ubiegłych. A zazwyczaj jeździmy na średnich lub długich dystansach, na których o każde pudło trzeba się mocno postarać.

Każdy chyba zgodzi się ze stwierdzeniem, że na największą pochwałę w tym roku zasługuje Kuba Gębka, który zaliczył 29 startów, a 16 razy stawał na podium. Te liczby wyglądają okazale, natomiast i tak nie oddadzą wkładu Kuby w ten sezon - od początku do końca, od startu do mety, jeśli tylko zdrowie pozwalało - nie odpuszczał nawet na chwilę. I pomimo swoich sukcesów nadal jest skromnym, młodym człowiekiem, nie zmienionym przez sukces - tym większy, że w MTB rywalizował na mocno zużytym rowerze z aluminiową ramą i średnim osprzętem. Mimo to i tak praktycznie zawsze przyjeżdżał w pierwszej dwudziestce Open. Kuba, podobnie jak w zeszłym roku, wygrał klasyfikację generalną kategorii M16 na dystansie Pro w Bike Atelier MTB Maraton, a do 1/2 miejsca kategorii MJ na MTBCross Maraton zabrakło mu jednego startu.

Zdjęcie: Agencja Reklamowa Pause

Następna w kolejce do pochwały jest Madzia. Startowała co prawda tylko 9 razy, ale we wszystkich swoich wyścigach stawała na podium – 7 razy je wygrywając. Jako kapitan drużyny muszę tutaj zauważyć z roku na rok ciągły postęp zawodnika. Wymarzony cel z zeszłego roku - czyli wygranie klasyfikacji generalnej K2 na dystansie FAN w MTBCross Maraton - został zrealizowany. Gratulacje.

Zdjęcie: MTBCross Maraton

Na koniec pochwał indywidualnych zostawiłem sobie ex-aequo Anię i Tadka. Ania w 12 swoich startach 10 razy stawała na podium, co jest dobrym wynikiem zważywszy, że przez pracę nie miała zbyt dużo czasu na jeżdżenie na rowerze (choć to możnaby pewnie powiedzieć o większej części drużyny). Ania swoje ugrała i sezon ma rozliczony. Tadek, który za trzy miesiące będzie obchodzić swoje 70. urodziny, jeździł głównie na Bike Atelier MTB Maraton, gdzie udało mu się zdobyć w klasyfikacji generalnej 2. miejsce na dystansie Hobby w kategorii M65, to osiągnięcie jest również godne pochwały.

Podsumowanie imprez w jakich braliśmy udział zacząłbym od dwóch cykli. Bike Atelier MTB Maraton był taki, jak zawsze. Powiedziałbym, że jedyną różnicą względem lat ubiegłych była puszka piwa 0% wręczana na mecie. Z kolei MTBCross Maraton nienawidzę z roku na rok bardziej. W innych cyklach imprez robi się coraz łatwiejsze, coraz bardziej amatorskie... a oni nadal trzymają poziom Pure MTB, który dla mnie i mojego roweru jest już trochę za wysoki. Najłatwiejsze imprezy MTBCross na dystansie Master są wciąż i tak trudniejsze od najtrudniejszych Pro u konkurencji. Kto chce osiągnąć postęp - świętokrzyskie trasy są najlepszym do tego środkiem.

Z pojedynczych imprez w pamięci pozostało mi jedynie kilka. Ciekawa była Rura na Kocierz, szosowy uphill (kawałek zjazdu też się znalazł) na Przełęcz Kocierską, choć tytułowy podjazd wcale nie był tam największą trudnością. Dodatkowy plusik za sposób startu - była zarówno rampa zjazdowa, jak i starter trzymający rower. No i szwedzki stół z bigosem na mecie. Innym zasługującym na wspomnienie wyścigiem był szosowy Tour de Cracovia, który za symboliczną opłatę na cele charytatywne - 30zł - oferował naprawdę dużo. Z wyścigów kolarstwa górskiego zapamiętałem MTB Mysłowice, na który udało nam się zapisać w ostatniej chwili. Impreza ta była dużo fajniejsza, niż wcześniej mogłoby się wydawać.

Zwykle w podsumowaniu starałem się wybrać najlepszą i najcięższą trasę w sezonie. Było kilka fajnych tras, ale żadnej mega-turbo fajnej, która zasługiwałaby na wyróżnienie. Być może to, co najlepsze w tym sezonie mnie ominęło - np. Chęciny czy Gdynia. Najtrudniejszej trasy również bym w tym roku nie wybrał - MTBCross Piekoszów, Daleszyce i Miedziana Góra prezentowały równie wysoki poziom trudności.

PODZIĘKOWANIA

Na koniec podziękowania dla całej drużyny oraz sponsorów. W tym roku Team wspierali:

  • Sengam Sport Zawiercie
  • Nova System Group
  • Biuro Doradczo-Szkoleniowe Grant
  • Miasto Zawiercie
Paweł Pabich
Powrót...