× STRONA GŁÓWNA TEAM| WYDARZENIA| KALENDARZ| WYNIKI| GALERIA| GPS| STOWARZYSZENIE O NAS
WYDARZENIE
BIKE ATELIER MTB MARATON RYBNIK (22.04.2018)

W ostatnią niedzielę zainaugurowany został kolejny sezon Bike Atelier MTB Maraton, największego cyklu imprez kolarstwa górskiego w naszym regionie. Bierzemy w nim udział od samego początku, czyli od 2015 roku, zawsze stając na podium klasyfikacji drużynowych. Czy tak będzie i tym razem? Zobaczymy...

Na wyścig w Rybniku udaliśmy się w 13-osobowym składzie, osłabieni jedynie brakiem AdamaKrzyśka. Konkurencyjne zespoły przyjechały z mocną i szeroką kadrą. Do naszych największych konkurentów w tym sezonie zaliczałem wcześniej: Bike Atelier Team, SUP Lifting Team, Gomola Trans Airco oraz CST 7R MTB Team. Jak się okazało po wyścigu - miałem rację.

Zdjęcie: Iwona W.

Tajemnicą nie jest, że trasa w Rybniku nie należy do wymagających. Można narzekać na jej poziom trudności i płaskość, natomiast zazwyczaj jest tak, że pierwszy maraton z danego cyklu jest stosunkowo łatwy. Organizator przy wytaczaniu trasy stanął na wysokości zadania i zminimalizował odcinki asfaltowe, tych było może 2km, głównie przy starcie i mecie. Do wyboru były dwa dystanse: PRO (64km) oraz Hobby (36km).

Zdjęcie: Iwona W.

Już przed startem było wiadomo, że dopisze zarówno pogoda, jak i frekwencja. Stąd obawiałem się kolejnej trudności. Każda trasa ma określoną pojemność – powyżej pewnej frekwencji staje się ona po prostu niebezpieczna. Dało się to niestety zauważyć w Rybniku zaraz po starcie - przepychania i spowodowanych tym kraks było co niemiara. Starałem się nie angażować w bezpośrednią walkę fizyczną, co spowodowało, że spadłem na odległe miejsce w stawce. Trzeba zaznaczyć, że był też inny czynnik zwiększający ryzyko, zwłaszcza na pierwszych kilometrach - "suchość trasy". Peleton zaraz po starcie wzbił w powietrze niezwykle duże ilości pyłu i kurzu z podłoża, co niesamowicie ograniczało widoczność. Ta wynosiła jakieś "dwa rowery do przodu", przy czym ciężko było dostrzec po czym się jedzie i wybór najlepszego toru jazdy był niemożliwy. W zasadzie na pierwszych kilometrach żadnego wyboru nie było... Myślę, że błędem organizatora jest jednoczesne puszczanie dystansu Pro i Hobby przy takiej liczbie zawodników. Sprawdzało się to może w poprzednich edycjach, natomiast wraz ze wzrostem frekwencji staje się to coraz bardziej męczące dla jednych i drugich.

Zdjęcie: Velonews.pl

Duża frekwencja i niezbyt szeroka droga oznaczały też, że trzeba było poruszać się w tempie zawodnika jadącego przed nami. Rozluźnienie, a nawet komfort, można było odczuć dopiero na 34km, gdzie dystanse PRO i Hobby się rozdzielały. Dojeżdżając do tego miejsca prowadziłem całkiem sporą grupę zawodników. Jakież było moje zdziwienie, gdy po rozjeździe zostałem sam. Napisałbym nawet, że poczułem "pustkę"... Do tego miejsca średnia prędkość wynosiła niecałe 28km/h.

Dalej dało odczuć się lekki wzrost poziomu trudności. Więcej podjazdów, w tym dwa trochę bardziej strome. Więcej też było odcinków poprowadzonych po piachu. Jak na warunki kolarstwa górskiego wciąż było to bardzo łatwa trasa. Osobiście przyjemność jej pokonywania popsuł mi ból kręgosłupa po 45km. Do tego stopnia było to uciążliwe, że zacząłem się zastanawiać, czy dam radę dotrwać do końca wyścig. Jazda po równej nawierzchni była znośna, natomiast na wybojach przypominało to walkę o przetrwanie. W tym czasie minęło mnie kilka grup zawodników, nie byłem w stanie się z nimi zabrać. Metę przejechałem w ślimaczym tempie.

Z wyniku drużyny można być zadowolonym, wszyscy zaprezentowali równy i wysoki poziom. Dziewczynom udało się stanąć na 2, 3 i 4 miejscu szerokiego podium w odpowiednich kategoriach wiekowych.

Po wyścigu - Janusz Kurzak:"Ścigam się od przeszło 20 lat, ale nie pamiętam, żebym jechał kiedyś w takim pyle, jak w Rybniku. Na samą trasę nie ma co narzekać, całości została poprowadzona w terenie - bardzo ładnymi odcinkami leśnymi. Osobiście wolę trudniejsze wyścigi, ten można potraktować jako rozgrzewkę przed następnymi startami w cyklu."
Paweł Pabich
Powrót...