× STRONA GŁÓWNA TEAM| WYDARZENIA| KALENDARZ| WYNIKI| GALERIA| GPS| STOWARZYSZENIE O NAS
WYDARZENIE
V MARATON ROLKOWO-ROWEROWY (13.09.2015)

Jak co roku od 5 lat, we wrześniu, rozgrywany jest w Dąbrowie Górniczej Maraton Rolkowo-Rowerowy. 33-kilometowa trasa przebiega terenami wokół zalewów Pogoria I, II, III i IV. Trasa ta pokrywa się prawie całkowicie z dystansem MINI rozgrywanego tydzień później Skandia Maraton (tamta trasa jest dłuższa o 6km przez dojazdówkę na/z Pogorii). Dla mnie są to tereny na których często trenuję, a które bardzo dobrze znam. Uważam je za jedne z najlepszych do rowerowego relaksu w sportowej atmosferze.

W piątek, dwa dni przed wyścigiem, a zaraz po zakończeniu Pucharu Sengam Sport, pojechaliśmy zapoznać się z trasą. Płaska jak stół, z asfaltową i szutrową nawierzchnią, kilka fragmentów piaszczystych. Trudności technicznych mało, więc wyścig zapowiadał się jako godzinna gonitwa na maksymalnym zapieku mięśni.

PEACE, LOVE AND UNDERSTANDING

Na starcie w tym roku stanął Adam oraz Marcin Rasztabiga. Choć Adam mieszka 20km od miejsca startu, to tereny Pogorii są dla niego zupełnie dziewicze, ale po piątkowym objeździe wiedział czego się można spodziewać. Marcin natomiast znał trasę z zeszłorocznej Skandii. Pierwszą ważną rzeczą w tym wyścigu jest odpowiednie ustawienie na starcie. Organizator puszcza kilkunastoosobowe grupy - start z innej, niż pierwsza, przekreśla praktycznie szanse na zwycięstwo. Uff, jakoś się udało. AdamMarcin ustawili się w miarę blisko kreski. Ja udałem się na trasę z aparatem. Trochę żałuję, że nie wystartowałem. trudno, za rok też będzie tu wyścig.

Chciałbym napisać, że na trasie przeżywałem wiele emocji, kibicując kolegom z drużyny, że moje serce było bliskie trzeciemu czy czwartemu zawałowi. Nic podobnego. Adam uciekł sam na 5km. Reszta peletonu porwała się próbując go daremnie gonić. Na 9km miał 30 sekund przewagi, na 17km 80 sekund, na 28km ponad 2,5 minuty. Pełen profesjonalizm, bez odpuszczania. Cały czas sam pracował na swój sukces, a największą przeszkodą na trasie był quad pilotujący go w niewielkiej odległości, poruszający straszne ilości kurzu i pyłu z trasy. Marcin jechał tak jak zawsze na takim dystansie - na początku zajął dla siebie odpowiednie, komfortowe miejsce - tym razem w drugiej dziesiątce - i równym tempem jechał w swojej grupce do mety. 26-calowy full to nie najlepszy rower na taki wyścig, ale wystarczająco dobry, żeby Marcin zajął 16. miejsce open, tracąc na mecie do Adama niecałe 6 minut.

Ogólnie - fajny wyścig, w którym wziąć udział może nawet totalny amator. Trasa prosta i płaska, niezbyt długa, akurat dobra dla początkujących zawodników, a nawet niedzielnych rowerzystów. Jeśli tylko sprzyjają warunki pogodowe to żal nie wziąć udziału. Myślę, że za rok wystartujemy tutaj większą grupą.

Paweł Pabich
Powrót...