× STRONA GŁÓWNA TEAM| WYDARZENIA| KALENDARZ| WYNIKI| GALERIA| GPS| STOWARZYSZENIE O NAS
WYDARZENIE
MISTRZOSTWA POLSKI MTB XCO SŁAWNO (19.07.2015)

O tym, że Adam zamierza jechać na Mistrzostwa Polski MTB XCO wiedziałem już od jakiegoś czasu. Wiedziałem też, że odbywają się w Sławnie, gdzieś w środkowej części Polski. Dopiero później, gdy przypadkowo sprawdziłem mapę, okazało się, że jest to blisko moich rodzinnych stron. Nie bardzo wyobrażałem sobie kolarską imprezę tej rangi w tak płaskiej okolicy. Nauczony jednak doświadczeniem zeszłych lat - wszystko było możliwe. Powodowany ciekawością i możliwością pojeżdżenia po znajomych okolicach - postanowiłem wybrać się na wyścig Adama.

WHERE THE STREETS HAVE NO NAME

Dojazd rowerem prosto z Zawiercia w zasadzie nie wchodził w grę. Na miejsce udałem się więc pociągiem, wysiadłem na małej stacji w Rozprzy. Do przejechania miałem jeszcze 45km, ale to była czysta przyjemność. Okolica zmieniła się bardzo odkąd byłem tutaj ostatnio kilkanaście lat temu. Droga nawet do malutkich wiosek poprowadzona jest teraz gładkim jak aksamit asfaltem. Pamiętając te miejsca ze starych czasów - nie czułem już tamtego klimatu. Sentymenty...

Dojeżdżając do Sławna można było być pewnym gdzie odbywać się będzie wyścig. Z płaskiego jak stół terenu wystawała jedna stromsza górka. Na Jurze pełno jest takich i nikt nie zwróciłby na nią uwagi, natomiast tam wyglądała jak istna Mekka okolicznych kolarzy górskich. Rozgrywanie w tym terenie Mistrzostw Polski w formule XCM byłoby nieporozumieniem, natomiast formuła XCO z jedną pętlą, przejeżdżaną wiele razy, mogła być do zrealizowania. Tyle można było powiedzieć dojeżdżając do miejsca zawodów.

Wszystkie moje obawy co do jakości trasy szybko się rozwiały. Organizatorzy naprawdę wycisnęli z tej "górki" tyle, ile się tylko dało. A dało się naprawdę dużo, o czym mogą świadczyć średnie prędkości przejazdu zwycięzców wyścigu w kategorii Elita: dla kobiet 13,2km/h, dla mężczyzn 15,6km/h.

HERE COMES THE PAIN

Adam startował późnym popołudniem. Równoległe z jego kategorią Masters I na trasie mieli pojawić się zawodnicy z kategorii Masters II, III oraz Cyklosport. Tak więc zamieszanie było niemałe. Od startu widać było, że to nie jest jakaś zwykła impreza. Każdy starał się jechać maksymalnym możliwym tempem, bez jakiegokolwiek odpuszczania. Pośród nich Adam, na swoich małych kółkach, rowerze nieskalanym częściami klasy XTR czy XX, z mocowaniem latarki na kierownicy. Kuriozalnie prezentował się na tle 29-calowej konkurencji, jadącej na sprzęcie odchudzonym do granic wytrzymałości i grubości portfela.

Ustawiłem się na trasie z aparatem na jednym z bardziej stromych zjazdów. Od początku widać było, że jeden zawodnik dominuje nad resztą stawki - był to Marcin MotykaRomet Racing Team. Miał zdecydowanie najlepszy start, dodatkową przewagę zyskał dzięki umiejętnościom zdobytym w kolarstwie grawitacyjnym. Inni zawodnicy nie byli w stanie zaryzykować tyle na zjazdach. Był to wspaniały pokaz siły. Jedyne pytanie jakie się wtedy nasuwało - czy z tą siłą idzie w parze również wytrzymałość?

Zupełnym przeciwieństwem stylu Marcina był Adam. Starał się jechać bardzo bezpiecznie, wykorzystując umiejętności zdobyte na przełajach, gdzie się da - podbiegając i zbiegając. Ryzykował minimalnie i szanował każdą porcję energii. Trzeba przyznać, że ta taktyka sprawdzała się, bo Adam w połowie wyścigu wyszedł na drugie miejsce.

STAIRWAY TO HEAVEN

Czym bliżej końca wyścigu, tym przewaga Marcina stopniowo malała. Adam wydawał się jechać cały czas równym tempem. Niestety, jadący na trzecim miejscu Łukasz Ryż przyśpieszył. Widać było to wyraźnie. Najpewniej zachował największą ilość energii na ostatnie okrążenia. Wkrótce jechał już na drugim miejscu. Taka kolejność miejsc została zachowana do końca wyścigu.

Nigdy nie widziałem bardziej szczęśliwego człowieka, niż Adam - gdy wpadał na metę. Nigdy też nie widziałem bardziej wyjechanego. To świadczy o klasie zawodnika i rozłożeniu energii na cały dystans. Adam nie miał nawet siły zaprowadzić roweru do samochodu. Dalej to już wiadomo - kobiety, puchary, lasery. No i oczywiście tytuł - II Wicemistrza Polski MTB XCO w kategorii Masters.

Mistrzostwa w Sławnie wydawały się świetnie zorganizowane. Trasa była bardzo wymagająca, pogoda w sobotę dopisała. Przynajmniej na wyścigu - w momencie gdy wyjeżdżaliśmy rozpętała się burza, która trwała całą drogę powrotną aż do Zawiercia. Jednak wtedy deszczem nikt z nas się już nie przejmował.

Paweł Pabich
Powrót...